13 lat temu zmarł mój współbrat kard. Adam Kozłowiecki SJ, metropolita Lusaki. Przeżył Auschwitz i Dachau, po wojnie misjonarz w Rodezji Płn. (dzisiejsza Zambia). Wiele razy go słuchałem, emanował dobrem i ciepłem, tryskał humorem i optymizmem. Takich świadków wiary potrzebujemy! – napisał ks. Leszek Gęsiak, Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.
Postać kardynała Adama Kozłowieckiego zapisała się w historii Towarzystwa Jezusowego złotymi literami zarówno ilością pozostawionych listów, jak i dzieł, których doglądał przez 61 lat posługi misyjnej w Zambii. To one najlepiej świadczą o silnym charakterze i nietuzinkowej osobowości kardynała, w którego życiu nie brakowało dramatycznych chwil. “Kardynał jest doskonałym wzorem w jaki sposób, po doświadczeniu ogromu zła i cierpienia w obozach koncentracyjnych, umieć pogodnie patrzeć na życie i cieszyć się każdą jego chwilą. Całe życie zakonno-misyjne kard. Adama było służbą. Najpierw jako misjonarza, później jako misyjnego biskupa i kardynała” – podkreślił ks. Marek Flis – wiceprezes fundacji “Serce bez granic” w homilii wygłoszonej podczas mszy św. w Hucie Komorowskiej, gdzie znajduje się Muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ.
,Czy współczesnego, młodego człowieka może zainspirować nietuzinkowy życiorys misjonarza? Wolontariusze Projektu Zambia 2020 ślady kardynała Kozłowieckiego w Zambii znajdą bez trudu, żyją bowiem ci którzy go pamiętają. “Trzeba było budować szkoły, szpitale, kościoły, seminarium – wszystko. Nie było ludzi, sprzętu, pieniędzy, dosłownie niczego” – to słowa Kozłowieckiego po mianowaniu go na administratora apostolskiego – a że na słowach nie poprzestał, więc na każdym kroku żywa jest Jego obecność.
W staraniach wolontariuszy o wyjazd do Zambii, o pomoc dla jezuickiej farmy i dzieci w sierocińcu wpiera swoim Patronatem Piotr Całbecki Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Monika Dejneko-Białkowska,
fot. Archiwum Fundacji “Serce bez granic”