To miał być miesiąc wieńczący wielomiesięczne przygotowania do posługi w Zambii. Żaden z wolontariuszy Projektu Zambia nawet nie przypuszczał, że będzie to czas, który całkowicie odmieni jego życie.
Ekipa czwartej edycji Projektu Zambia Toruń wyklarowała się pod koniec maja 2018, niemalże na dwa miesiące przed wylotem do Afryki. Po miesiącach formacji duchowej, wspólnej pracy na rzecz misji oraz wzajemnego poznawania się w trudnych sytuacjach, udało się nam szczęśliwie wylądować na lotnisku w Lusace, gdzie rozpoczęła się nasza miesięczna praca.
Nasza grupa składała się (i nadal składa) z ośmiorga młodych ludzi: Agaty, Ani, Łukasza, Kuby, Marka, Szymona, kleryka Adriana i mnie – Gosi, będącej liderem. Dla każdego z nas znalezienie się w grupie wolontariuszy było odpowiedzią Pana Boga na pragnienie naszych serc. A jak się z czasem okazało, każdy z nas wewnętrznie czuł potrzebę niesienia pomocy. Dzięki Projektowi wspólnie zrealizowaliśmy ją w Zambii.
Do tej pory każda z wcześniejszych edycji Projektu niosła swoją pomoc ojcom jezuitom, którzy założyli farmę w misyjnej wiosce Kasisi. W tym roku było jednak nieco inaczej, gdyż nasz zespół wolontariuszy nie tylko pracował na wciąż rozwijającej się farmie, ale także zajmował się dziećmi z lokalnego sierocińca – Kasisi Orphanage, prowadzonego przez siostry Służebniczki. Ta różnorodność obowiązków sprawiła, że bardzo rozwinęliśmy się zarówno na płaszczyźnie fizycznej (niemalże każdy z nas uległ jakiejś kontuzji), międzyludzkiej, jak i duchowej.
Prawie każdy dzień naszego pobytu w Kasisi rozpoczynaliśmy poranną Eucharystią w sierocińcu. Wyjątek stanowiła środa, która stała się dniem polskiej Mszy. Wtedy spotykaliśmy się z o. Józefem Matyjkiem SJ na wieczornej liturgii, po której wspólnie zasiadaliśmy do przygotowanej przez nas kolacji. Po porannej Eucharystii wracaliśmy do naszego domu, by zjeść śniadanie, a następnie udawaliśmy się na farmę. Zawsze towarzyszył nam nasz opiekun Moses, który wyjaśniał, co mamy robić. Każdy dzień na farmie, choć z pozoru podobny, był inny. Nawet jeśli wykonywaliśmy pracę, którą robiliśmy wcześniej – a zajmowaliśmy się tam m.in. plewieniem chwastów, wyrywaniem czosnku, zbieraniem papryczek chilli i pielęgnowaniem moringi – to za każdym razem było inaczej. Wynikało to z prowadzonych rozmów. Niekiedy były to radosne dyskusje na banalne tematy, a czasem były to głębokie rozmowy o życiu i Bogu. W pewien sposób tematyka nawiązywała do sytuacji dnia codziennego, jak i Słowa Bożego na dany dzień.
Po pracy na farmie mieliśmy czas na przygotowanie i zjedzenie obiadu, a następnie szliśmy do sierocińca, w którym każdy z nas odnalazł swoje miejsce. W sierocińcu jest wiele grup, dlatego też nie zawsze spędzaliśmy czas razem. Niektórzy spędzali czas z tzw. bejbikami (zwykle Agata i Ania). Łukasz i Marek często odwiedzali starszych chłopców. A pozostali – w tym ja – szli do grupy średniej. To bardzo liczna grupa dzieci w wieku mniej więcej od 5 do 13 lat. Osobiście uwielbiałam tam chodzić, zwłaszcza że lubię przebywać z dziećmi.
Po pracy wracaliśmy do domu. Przed kolacją każdy miał czas dla siebie, jednakże zwykle spędzaliśmy go razem aż do kolacji. Po wieczornym posiłku sprzątaliśmy kuchnię, gasiliśmy światło i przy zapalonej świecy modliliśmy się poprzez czytanie Słowa Bożego, dzieląc się także swoimi przemyśleniami. Te cowieczorne spotkania modlitewne sprawiły, że miesiąc w Zambii dla każdego z nas był okresem rekolekcyjnym. Mieliśmy czas nie tylko na pracę, nie tylko dla dzieci i Osób, które poznaliśmy, ale przede wszystkim był to czas poświęcony naszej relacji z Panem Bogiem.
W Zambii stworzyliśmy swoją misyjną rodzinę, która po powrocie utrzymuje relacje i troszczy się o siebie nawzajem. To, czego doświadczyliśmy w Afryce, na zawsze pozostanie w naszej pamięci i w naszych sercach. A doświadczenie Pana Boga było tak silne, że praktycznie każdy z wolontariuszy pragnie jeszcze nie raz wrócić do Kasisi.
Jeśli chcecie poznać bliżej naszą działalność w Kasisi, odwiedźcie naszego fanpejdża Projekt Zambia Toruń, na którym staramy się cyklicznie dodawać zdjęcia. A jeśli chcecie o tym poczytać – zapraszamy na fanpejdża Życie pachnie Bogiem.
Małgorzata Wołowicz
Lider Projektu Zambia 2018
Autor zdjęć: Anna Marchewka