JCS „W Akcji” jest zamknięte, ale na szczęście nie na ludzi. Ściśle rzecz ujmując, ruch w siedzibie naszego Centrum został wstrzymany – gdzieś w okolicach 12 marca. W związku z tym, że zakres działań mamy szeroki, kadry skromne, a nasza działalność koncentrowała się dotąd głównie na bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem, to trochę nam zajęło czasu odnalezienie się w nowej sytuacji. Ale DoRzeczy…

 

Tydzień pierwszy

Początki czasu epidemii to głównie odbieranie telefonów z pytaniami od uchodźców i udzielanie wsparcia grupom wolontariackim z Gdańska, Krakowa, Torunia i Warszawy. Młodzi misjonarze stracili podstawowe sposoby i miejsca dotychczasowej promocji swoich zaangażowań tzn. kościoły. W przeciwieństwie do modlitw, ustały prawie wszystkie zbiórki, od których uzależniona była realizacja celów każdej z grup. Trzeba się było przenieść do internetu, a dokładnie, zacząć organizować nowe zbiórki online. Niestety był to proces dość żmudny, czasochłonny. Zaczęły się mocowania z pośrednikami zbiórek, bankami i serwisami trans(akcyjnymi), które średnio są zaznajomione z „taksonomią gatunków”, do jakich należą małe organizmy podległe Prowincji, takie jak nasz. To kreowało spiralę przekierowań, konsultacji, przesłuchań i odmów po stronie „tygrysków biurokracji”.
Jednak ostatecznie zwyciężyliśmy. Choć los tegorocznych wolontariatów zagranicznych jest bardzo niepewny, to nadal „robimy swoje” mając w rękawie asa, jakim jest możliwość ciągłego przesuwania terminu wyjazdów (szach-mat).

 

Tydzień pierwszy i pół

Pozostając w temacie realnej działalności wirtualnej wirus zagonił nas na stołki, by wreszcie zająć się zaległościami odwlekanymi z miesiąca, na miesiąc. Wreszcie usprawniliśmy nieco działanie naszej strony www. Od teraz osoby niemające konta na Facebook mogą śledzić pojawiające się na nim posty za pośrednictwem witryny „wakcji.org”. Podobne usprawnienie czeka fanpage wolontariatów zagranicznych.
Pracujemy też nad stworzeniem wewnętrznego forum na naszej stronie www jako bazy wiedzy. Będziemy się tam w pierwszej kolejności wymieniać informacjami i doświadczeniem z naszymi wolontariuszami.

 

Tydzień drugi

To rozpoczęcie kursu języka polskiego dla uchodźców i migrantów w formie e-learningowej. Zaczęło się od szybkiego dokształcenia w tym zakresie, a następnie wideokonferencji i konsultacji z naszymi nauczycielami. Kolejnym krokiem było, używając słów topowego kaznodziei z YouTube „gadanko”, a więc wykonanie jakichś 70 telefonów do 50 podopiecznych jednego dnia i… chrypa. Potem pojawił się lęk – czy chrypa ta jest zwykłą chrypą, czy może…

 

Z początkiem końca ostatniego tygodnia miesiąca

W kolejnym tygodniu zaczęliśmy tworzyć kryzysową bazę informacyjną online dla wolontariuszy i seniorów. Sami nie organizujemy wolontariatu dla osób starszych, a pytań o stworzenie takiego zaplecza zaczęło napływać coraz więcej. Wymagałoby to jednak; najlepiej jeszcze przed wybuchem epidemii stworzenia bazy osób potrzebujących i grupy odpowiednio przeszkolonych wolontariuszy. Oczywiście dalej nie dałoby to gwarancji, że będziemy bardziej pomagać niż szkodzić, nakręcając ruch i wysyłając w miasto młodych, perfekcyjnie wyszkolonych zab… potencjalnych nosicieli śmiertelnie groźnego wirusa. Być może „czas odwilży” da nam okazję do tworzenia bazy kontaktów osób starszych, potrzebujących pomocy i nowej grupy wolontariuszy.
Odświeżyliśmy też naszą współpracę z biurem JRS w Brukseli. Opiera się ona głównie na dostarczaniu im różnych danych statystycznych związanych z pracą społeczną. Złożyliśmy również projekt z prośbą o wsparcie naszej aktualnej działalności, który już leży na ich biurku.
À propos biurka i jego gratów, ruszyła też zbiórka starych, lecz sprawnych komputerów dla uchodźców, którzy z przyczyn technicznych nie mogą, bądź nie potrafią wziąć udziału w internetowym kursie j. polskiego.

 

Co dalej?

Przede wszystkim chcemy kontynuować te działania, które zostały przerwane kilka tygodni temu i przekierować je na tory zdolnej, choć jedynie zdalnej obsługi. Aktualnie pracujemy nad organizacją tutoringu i konwersatoriów online dla uchodźców. Chcemy również powrócić do udzielania korepetycji dla licealistów z krajów byłego ZSRR. Dziesięciu z nich jeszcze do niedawna uczestniczyło w naszym kursie programowania komputerowego. W tej chwili powstaje również coś w rodzaju namiastki „call center”, aby jeszcze lepiej towarzyszyć naszym podopiecznym rozmową.
Myślimy również o stworzeniu osobnego działu na stronie www, na którym będziemy publikować newsy z kraju i zagranicy poruszające tematy społeczne, w znacznej mierze koncentrujące się na aktualnej sytuacji uchodźców.

 

Na koniec apel i prośba o uświadamianie ludzi

Czas światowych, narodowych czy osobistych problemów i rozterek związanych epidemią nie powinien być czasem zapominania o najbardziej potrzebujących i poszkodowanych przez tę sytuację. Rzecz to, zdawałoby się oczywista, jednak z autopsji wiemy, że rzadko kiedy to przekonanie przekłada się na realne działania. Wraz z wybuchem „epidemii strachu” wybuchła kolejna – „epidemia koncentracji na swoich potrzebach”. Poniekąd jest to zrozumiałe… ale tylko poniekąd. Czasem ma się wrażenie, jakby świat z dnia na dzień zapomniał o uchodźcach. Wielu z nich pracowało w restauracjach, obecnie są bez pracy. Utrata zatrudnienia dla niektórych pociąga za sobą kolejny skutek, jakim jest bezdomność. Niestety mamy już u siebie przypadki takich osób, a sytuacja jest o tyle tragiczna, że aby jej zaradzić często konieczny jest bezpośredni kontakt z uchodźcą, pracodawcą i najemcą mieszkania.
Oczywiście jak na „morowych chłopów” (i baby) przystało, mimo tych wszystkich trudności nie poddajemy się morowej atmosferze i dalej robimy to co do nas należy.

Łukasz Lewicki SJ